środa, 19 lipca 2017

GŁĘBOKI TALERZ


   Jeszcze nie tak dawno w tym miejscu (ul. Głęboka 29 - Cieszyn) był istniejący od niepamiętnych czasów sklep obuwniczy, nad którym w elewację budynku wmurowany był napis TOMASZ KUŹMA, a kilkanaście metrów niżej działała herbaciarnia, w której wystawionym nad ulicę ogródku letnim uwielbiałem z jednym panem redaktorem przesiadywać na opóźnionych śniadaniach zajadając się jakimiś panini. Herbaciarnię zamknięto i ogródek zlikwidowano więc pan redaktor wyprowadził się do Krakowa, ale jak teraz powstał "Głęboki Talerz" z bardzo podobnym ogródkiem to pan redaktor po pierwszej wizycie zdecydował, że jeszcze w tym roku przeprowadzi się znowu do grodu nad Olzą.


   Na początku lokal nie prezentował się z zewnątrz jakoś specjalnie zachęcająco, czarny szyld z reklamą pepsi nie wkomponowuje się przecież jakkolwiek w estetykę architektury ulicy Głębokiej, ale po pojawieniu się ogródka pięknie otoczonego kwiatami każdy przypadkowy przechodzień powinien zauważyć to miejsce i nie mieć żadnych wątpliwości, że w środku panuje rónie miła atmosfera. 


   No a co w środku? Chyba nie można się do niczego przyczepić, wnętrze urządzone jest tak aby w sprytny sposób łączyć elementy tradycyjnego wystroju z nowymi i aktualnie modnymi rozwiązaniami, dzięki temu powinno udać się trafić w gusta zarówno miłośników nowoczesnego wielkomiejskiego stylu korzystania z gastronomii jak i nie zburzyć przyzwyczajeń tych osób, których oczekiwania nie wykraczają ponad to do czego już od lat przywykli w lokalnych restauracjach.


   Samym wystrojem się jednak nie najemy, warto więc wybrać coś z karty. Przyznam szczerze, że wiele razy tam nie byłem, a jak już się pojawiam to zamiast eksperymentować wybieram to co już jadłem i mi zasmakowało. Z ręką na sercu mogę więc polecić dorsza w super fajnej panierce z frytkami i sałatką, a jak ktoś wolałby coś mięsnego to bez wahania można zamawiać mix grillowanych mięs w sosie borowikowym z ziemniaczkami opiekanymi z rozmarynem. Kto zaś wolałby coś z makaronów ten nie powinien narzekać na Tagliatelle z kurkami i kurczakiem.


   Wszystkie dania są w cenach od 15 do 30 złotych więc całkiem standardowo jak na naszą okolicę, jak ktoś chciałby jednak coś jeszcze odrobinę tańszego to powinien sprawdzić jakie danie dnia jest akurat podawane i może właśnie to będzie tym na co się ma ochotę. Jako plus lokalu dodam fakt, że serwowaną wodą mineralną jest Ustronianka co w naszym Księstwie powinno być standardem w każdym lokalu (a niestety nie jest), a dla osób chętnych na coś mocniejszego powinno być dobrą wiadomością to, że zaróno białe jak i czerwone wino można nabyć lane w karafkach po bardzo przystępnej cenie. 


   Lokal otwarty jest w godzinach 12-20, a w piątki i soboty do 22, nie znalazłem niestety jego strony internetowej, a na facebookowym profilu nie dopatrzyłem się zakładki z pełnym menu, ale to chyba nie jest wielki problem, a na miejscu wszystkiego dowiemy się z kart leżących na każdym stoliku.

   Tradycyjnym zwyczajem na końcudam też ocenę liczbową:

wnętrze: 9/10
obsługa: 8/10 (dziewczyny trochę zakręcone, ale ogarniają coraz lepiej i niebawem pewnie będzie już perfekcyjnie)
jedzenie: 10/10
stosunek ceny do jedzenia: 10/10

Całkowita ocena: 9,25/10

Strach się bać co będzie jak pan redaktor wróci do Cieszyna, pewnie będziemy tam trwonić dużą część naszego czasu i pieniędzy.

czwartek, 23 lutego 2017

NAJLEPSZE CIESZYŃSKI KREPLIKI



Tłusty czwartek to tradycja stara jak świat, podobno nawet w czasach prechistorycznych gospodynie domowe co roku z tej okazji przygotowywały pączki nadziewane smalcem z dinozaura upolowanego dzień wcześniej przez dzieci w trakcie specjalnej zabawy.

Każda tradycja jednak może prędzej czy później pójść w niepamięć jeśli nie będzie się jej pielęgnować, dlatego nawet dzisiaj w epoce fitness nie powinniśmy się wstydzić w ten jeden dzień w roku zjeść ot tak kilkadziesiąt pączków i kilo chrustu.

Świetny sposób na promowanie tłustoczwartkowych tradycji zobaczyłem wczoraj u jednednego ze swoich znajomych, który chwalił się na facebooku, że będzie jurorem w konkursie na najlepsze pączki w Warszawie. Skopiowałem więc to zdjęcie i przesłałem do jednego z pracowników Domu Narodowego wraz z prowokacyjnym zapytaniem "Warszawa potrafi, a mu nie?". Na odpowiedź nie było trzeba długo czekać i około godziny dwunastej knuliśmy już jak w ciągu jednej doby przygotować podobny konkurs. Trzeba było znaleźć uczestników, jurorów i przygotować salę.


Jeden dzień to bardzo mało, z częścią osób mimo dobrych chęci nie udało się skontaktować, o kimś pewnie też zapomnieliśmy, jeszcze inni musieli odmówić z powodu braku czasu, a byli też tacy, którzy nie poczuli idei tego wydarzenia i zdecydowali się nie brać w nim udziału. Gdyby tego czasu było więcej to przypuszczam, że byłoby zarówno więcej uczestników jak i osób wytypowanych do oceniania, ale niech pozostanie to podpowiedzią na ewentualną kolejną edycję w przyszłym roku.

Tak czy inaczej udało się nawiązać współpracę z ośmioma spośród cieszyńskich lokali gastronomicznych oraz uformować sześcioosobową komisję oceniającą uczestników. Około południa na sali widowiskowej Cieszyńskiego Ośrodka Kultury zaczęli się pojawiać dostawcy pączków zwanych u nas również kreplikami, a kiedy godzinę później przyszli jurorzy i zaproszone media to wszystkie przyniesione produkty czekały już na stole przykrytym białym obrusem i udekorowanym flagami Księstwa Cieszyńskiego.

Zacna komisja rozpoczęła degustację w składzie:

- Teresa Wałga z Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej

- Bożena Pieszka z Zespołu Szkół Ekonomiczno - Gastronomicznych im Macierzy Ziemi Cieszyńskiej 
 
- Milana  Popkowa pochodząca z Ułan-Ude na dalekim wschodzie studentka cieszyńskiego UŚ

- Chwytak, znany youtubera, celebryta, słynny z żartobliwych przeróbek światowych hitów

- Fryderyk Dral, publicysta regionalny, pasjonat języka regionalnego na Śląsku Cieszyńskim

- no i ja jako ostatni, ale nie ostateczny jak mawiają Jankesi, Aleksander Górny, Sir Francis Drake, sczwany lis, Beskit Cieszyński 43400, na resztę przydomków szkoda miejsca

Wybór nie był łatwy bo wszyscy uczestnicy stanęli na wysokości zadania i każdy chciał przecież wypaść dobrze, podzieliliśmy więc ocenę na trzy kategorie, wygląd, smak i kompozycja nadzienia, a na koniec dodaliśmy wszystkie oceny dla każdego uczestnika i obliczyliśmy średnią. O gustach się nie rozmawia więc pewnie przy innym składzie jury werdykt mógłby wyglądać inaczej, ale starając się być obiektywnymi tym razem wyłoniliśmy takich laureatów:

MIEJSCE PIERWSZE - NAJLEPSZE KREPLIKI JAKIE BYŁY DOSTĘPNE W CIESZYNIE W TŁUSTY CZWARTEK 2017 ROKU - RESTAURACJA POD MERKURYM (Rynek 9) - przygotowane przez firmę Ciachomania z Bielska-Białej pączki nadziewane różą, z lukrem i skórkami pomarańczy


MIEJSCE DRUGIE - PIEKARNIA HOJDYSZ (Nowe Miasto 25) - wykonane u siebie krepliki nadziewane bitą śmietaną z polewą czekoladową i posypką kokosową


MIEJSCE TRZECIE - KORNEL I PRZYJACIELE (Sejmowa 1) - przygotowane przez firmę Bethlehem z Ustronia krepliki z adwocatem i kokosem


Na wyróżnienie też zasługują wykonane w nietypowy sposób bo wypiekane w piecu pączki jakie przygotowała PIZZERIA LA NOSTRA (Głęboka 20) z mielonego orkiszu i mąki pszennej nadziewane domowym dżemem śliwkowo-gruszkowym z dodatkiem róży i domowej pigwówki, które chyba tylko przez mało ciekawy wygląd nie załapały się na podium


Ciekawym pomysłem zaskoczyła też wszystkich restauracja i cukiernia POD KRÓLEM POLSKIM (Wyższa Brama 10) podając do konkursu swój własny wyrób jakim były dzisiaj pączki nadziewane makiem co okazało się bardzo ciekawą kompozycją smakową mimo iż bardzo mało popularną.


Co ciekawe, kiedy po konkursie jurorzy oraz zaproszone osoby częstowały się tym co zostało na stole to najwięcej entuzjazmu i takiego jakiegoś ciepłego uczucia zyskiwały sobie jednak krepliki jakie w naszym terenie są najpopularniejsze, a ich smak przywołuje najwięcej wspomniej czyli tradycyjne pączki z różą jakie w wersji z cukrem pudrem przygotował cieszyński PSS, a w wersji lukrowanej Cafe Arkady (Rynek 4) zaprezentowało wyrób ustrońskich Delicji, a Bar Mleczny Zapiecek (Sejmowa 4) dostarczył wyrób cieszyńskiej piekarni Bagietki (Górny Rynek 5).



Nie było więc przegranych, 56 kreplików zniknęło ze stołu w tępie błyskawicznym co tylko motywuje do tego żeby za rok podjąć się kolejnej edycji konkursu kiedy już będziemy bogatsi o dzisiejsze doświadczenie i będziemy mogli przygotować się do tego z odpowiednim wyprzedzeniem aby zrobić to w pełni profesjonalnie.

Na koniec wszystkim Cieszyniakom, mieszkańcom Księstwa Cieszyńskiego, odwiedzającym nas turystom oraz tym, którzy jeszcze nas nie odwiedzili życzymy smacznych kreplików z okazji tłustego czwartku.