poniedziałek, 9 września 2019

COLORATTA W WIŚLE RZĄDZI

Lubię jeździć do Wisły, ale 15 czy 20 lat temu jeździłem tam znacznie częściej w celach imprezowych niż dzisiaj. Piękne to były czasy, karaoke w Alcatraz, imprezy w Centralce, ta długa prosta zjeżdżalnia na basenie i pizza zawsze w Coloracie. Niestety moi koledzy i koleżanki powyjeżdżali za granicę albo pożenili się, narobili sobie dziecek, wzięli kredyty, poszli do pracy i prowadzą teraz smutne i nudne życie nie mając już czasu na takie rozrywki.

Na szczęście ja jestem ciągle w grze, poszedłem na studia dzienne i znalazłem sobie nowych kompanów do zabawy. Musiało więc w końcu dojść i do tego, że wylądujemy w Wiśle ze znajomymi z uczelni i tak się też stało. Przyjechaliśmy tu w piątek dowiedzieć się w bibliotece kilku ważnych rzeczy przed wyjazdem do Ostojceva w Serbii i siedzimy sobie do wtorku wgłębiając się w kolejne tytuły.
Logiczne jest, że wieczory w ten dożynkowy weekend kończyły się srogim melanżem, ale jutro wcześnie rano wyjazd więc dzisiaj trzeba grzecznie, a do tego pogoda nie zachęca do opuszczania pensjonatu. Co jednak zrobić kiedy człowiek wieczorem zgłodnieje? Napisałem na swoim prywatnym fb zapytanie gdzie w Wiśle zamówić pizzę i nagle ktoś z Irlandii mi odpisał "Coloratta", a wtórować zaczęli kolejni znajomi od lokalnych muzyków ludowych przez miejscowych potentatów w branży transportu autobusowego aż po panią rzecznik cieszyńskiego ratusza. O ja głupi, aż wstyd, że mogłem o tym miejscu zapomnieć!!!!!

Wszedłem szybko na ich stronę i uznałem, że chcę średnią piątkę bez pomidora (5. Zbójnicka - sos pomidorowy, ser, kiełbasa, cebula, oscypek, pomidor), zadzwoniłem z wypiekami na twarzy i o dziwo nie potrafiłem się dodzwonić mimo kilkunastu prób. Uznałem, że pewnie dzwoni tak dużo osób, że ciągle jest zajęte więc trzeba spróbować za jakiś czas. Rzeczywiście pół godziny później dodzwoniłem się, ale pan poinformował mnie, że wcale nie było zajęte tylko przez pół dnia nie mieli sieci (też ostatnio narzekam na operatorów gsm) i w związku z tym posłał kierowcę do domu, więc jak mam ochotę na pizzę to muszę sobie przyjść do nich.

Powiedziałem, że nie mam auta i deszcz pada, miałem już zacząć udawać, że płaczę, ale pan się nade mną zlitował bez konieczności robienia scen, cyrków i lamentów o chorej córce, oznajmiając mi, że do 40 minut mi tą pizzę jakoś dostarczy. Przyjechał już po 15 minutach, zapach pizzy zahipnotyzował mnie, a smak spowodował uczucie, że znowu są lata 90-te, Cindy Crawford jest najpiękniejszą modelką, a pizza z Coloratty w Wiśle to pokarm bogów.