piątek, 1 maja 2020

10 HOTELI I INNYCH NOCLEGÓW NA ŚLĄSKU CIESZYŃSKIM, WARTYCH ODWIEDZENIA W MAJU 2020


  Wyjazdy na długi weekend na początku maja to już tradycja. Wiosna już jest na tym etapie, że śnieg czy mróz nie powinien nas zaskoczyć, 1 maja jest dniem wolnym od pracy w większości obszarów, a w Polsce dodatkowo 3 maja też jest świętem. Jedni więc jadą z tej okazji na rower, inni na konie, ktoś wybierze festiwal "Kino na Granicy", a są i tacy co wybierają się w góry z workiem na śmieci i pomagają oczyścić szlaki zaśmiecone przez "prawdziwych turystów".



   Rok 2020 jest jednak odrobinę inny pod tym względem. Od połowy marca nasze życie codzienne zostało sparaliżowane przez zagrożenie koronawirusem i przez środki bezpieczeństwa podjęte aby to zagrożenie złagodzić. Najbardziej ucierpiała na tym turystyka, rozrywka i rekreacja, a wiele popularnych form tych aktywności zostało na jakiś czas uniemożliwione. Możliwość przekraczania granicy państwa w celach turystycznych również jest prawnie zakazana, a poruszanie się w przestrzeni publicznej wiąże się z honorowaniem narzuconych zasad.



   Żeby cieszyć się wypoczynkiem musimy więc brać pod uwagę odrobinę inne kryteria niż zwykle, aquqpark nie będzie tym razem przyciągającym nas elementem hotelu, podobnie niewielka odległość od amfiteatru czy sali koncertowej. Będziemy unikać dużych skupisk ludzi, a nieczynne tym razem tematyczne restauracje nie zrobią na nas takiego wrażenia jak ustronny stolik z dwiema ławkami i możliwością zjedzenia swoich kanapek czy wypicia herbaty z termosu.

   Jeśli więc jesteśmy przyzwyczajeni do nocowania w olbrzymich obiektach będących wizytówką lubianych przez nas kurortów to tym razem możemy mieć problem z wybraniem miejsca, które spełni nasze niecodzienne oczekiwania. Tymczasem pierwszy majowy weekend zaczął się deszczowo, a hotele nie mogą jeszcze przyjmować gości, ale od poniedziałku 4 maja wszystko ma się zmienić i wielu z nas będzie chciało nadrobić dwa miesiące wymuszonego letargu. Gdzie w takim razie szukać noclegu żeby spędzić miło czas i jednocześnie czuć się bezpiecznie odseparowanym od dużych skupisk ludzi? Oto kilka propozycji:

1) Willa Słoneczna w Dębowcu - miejsce oddalone trochę od gór i popularnych ośrodków wczasowych, ale na brak tras rowerowych i pieszych narzekać nie może. Na terenie należącym do willi też jest duża przestrzeń i sporo zieleni, każdy powinien więc znaleźć dla siebie miejsce zarówno na wypoczynek bardziej aktywny, jak i na słodkie leniuchowanie.

http://willasloneczna.pl/ ul. Słoneczna 16, 43-426 Dębowiec



2) Etno Chata Topolej w Goleszowie - ten obiekt też nie leży w samych górach, ale tak blisko, że wcale nie trzeba być mocno wprawionym żeby pieszo wybrać się stąd na Czantorię czy okoliczne pagórki. Największym atutem tego miejsca jest jednak wystrój wnętrz. Każdy z oferowanych pokoi jest jedyny w swoim rodzaju i każdy nawiązuje wykończeniem do innego obszaru kulturowego na świecie. Jest tu pokój hinduski, marokański, buddyjski, afrykański, szkocki i jeszcze kilka innych wariantów. Jeśli więc podróżowanie nie jest jest teraz łatwe, a nas ciągnie do wielkiego świata to jego namiastkę możemy tutaj poczuć.

https://topolej.pl/  ul. Wiejska 22a, 43-440 Goleszów


3) Dworek Cieszyński w Cieszynie - w porównaniu do pobliskich kurortów beskidzkich Cieszyn nie ma zbyt obfitej bazy noclegowej, ale kilka działających tu podmiotów może bez problemu pochwalić się wysokim standardem obsługi gości. Dowodem na to jest Dworek Cieszyński, urządzony w zabytkowym budynku kameralny gościniec przygotowany do przenocowania ponad dwudziestu klientów. Obiekt mieści się w bardzo bliskim sąsiedztwie cieszyńskiej starówki, wzgórza zamkowego, ulicy Przykopa zwanej Cieszyńską Wenecją oraz deptaka wiodącego wzdłuż granicznej rzeki Olzy. Przekroczenie granicy jest niestety chwilowo utrudnione, ale podpatrywanie przez rzekę życia toczącego się po czeskiej stronie miasta też może być przyjemne.

http://dworek-cieszynski.pl/ ul. Przykopa 14, 43-400 Cieszyn


4) Karczma Ochodzita w Koniakowie - ciężko jest nie znać tego miejsca z teledysków braci Golec i z krążących po połowie Europy legendach o tutejszej kuchni, która rzeczywiście jest wyśmienita. Sporo osób nie wie jednak o tym, że jest tu także ponad 50 miejsc noclegowych, a okoliczne krajobrazy, czyste powietrze i duży wachlarz możliwości aktywnego wypoczynku są w stanie zapełnić nasz czas na kilka dni pobytu. Dla domorosłych odkrywców jest stąd całkiem blisko do źródeł Olzy, a przebiegająca obok słowacka granica pozwoli nam chociaż udawać, że zwiedzamy dalsze części świata niż własne podwórko. Karczma prowadzi też sprzedaż jedzenia na wynos pod hasłem "góralski drive" więc głodni nie będziemy.

https://www.ochodzita.com.pl/  43-474 Koniaków Pietraszyna


5) Villa Japonica w Wiśle - jedno z bardziej egzotycznych miejsc w Beskidach, urządzone z dobrym smakiem i starannością, ale swoim stylem odbiegające od lokalnej góralszczyzny, nawiązujące bowiem do kultury z odległego kraju kwitnącej wiśni. Obiekt prowadzony jest przez małżeństwo muzyków, które ponad dwie dekady spędziło w Japonii i zakochało się w tym niezwykłym kraju. Po powrocie otworzyli więc pensjonat, który może przypominać im japoński etap ich życia, a odwiedzającym to miejsce gościom pozwoli choć odrobinę zbliżyć się do kultury kraju samurajów. Jeśli więc podróże lotnicze są teraz praktycznie niemożliwe, a my tęsknimy za kontaktami z odległymi kulturami to może jest to dobre dla nas miejsce na kilkudniowy wypoczynek.

http://www.japonica.pl/  ul. Turystyczna 32, 43-460 Wisła (Łabajów)


6) Rezydencja pod Ochorowiczówką w Wiśle - pensjonat położony w sąsiedztwie muzeum poświęconego Julianowi Ochorowiczowi, pozytywistycznemu wynalazcy i filozofowi, który był związany z Wisłą, ale uchodził tu za osobę bardzo tajemniczą i może trochę niebezpieczną. Jego nazwisko mimo upływu całego stulecia do dzisiaj budzi emocje w głębokich dyskusjach lokalnej społeczności, ale nie przeszkadza to, by znalazło się ono w nazwie jednego z ciekawszych miejsc noclegowych w okolicy. Dużo dobrych opinii i rekomendacji to z pewnością ważny atut dla obiektu usytuowanego w miejscowości, która pęka w szwach od ilości miejsc noclegowych, a turyście ciężko się zorientować, które jest warte odwiedzenia, a które nie. Pobytu w tym miejscu zapewne nikt żałować nie będzie.

https://podochorowiczowka.pl/  ul. Juliana Ochorowicza 4, 43-460 Wisła


7) Papuga Park Hotel w Bielsku (ale prawie w Jaworzu) - chciałem żeby w tym zestawieniu znalazł się też jakiś większy hotel o wysokim standardzie, ale zależało mi też żeby uniknąć tych najsłynniejszych obiektów, których nazwy każdemu się kojarzą. Polecę więc bardzo fajny obiekt leżący administracyjnie na terenie Bielska-Białej, ale w okolicy o krajobrazie bliższym leżącemu w niewielkiej odległości centrum Jaworza i działającemu tam parku zdrojowemu. Właścicielom tego miejsca udało się połączyć kameralną atmosferę z infrastrukturą hotelu spełniającego wymagania gości nastawionych na standard czterogwiazdkowy. Jeśli więc takiego poziomu oczekujesz to zapewniam, że się nie zawiedziesz.

https://papuga.pl/  ul. Zapora 3, 43-382 Bielsko-Biała


8) Centrum wypoczynkowo sportowe Jaworzynka w Jaworzynce - miejsce znane wiele lat temu jako "Węgielek" przechodziło już różne metamorfozy, z czym wiązały się jego upadki i wzloty. Po ostatnim remoncie zrobiło się tu jednak całkiem miło i przyjemnie. Jeśli lubimy wycieczki górskie to znajdziemy w pobliżu kilka ciekawych szlaków, a jeśli jednak wolimy zagraniczne wojaże to ku pokrzepieniu serc możemy się przejść do bliskiego trójstyku granic Polski, Czech i Słowacji.

https://www.jaworzynka-sport.pl/  Jaworzynka 89, 43-476 Jaworzynka


9) Agroturystyka Na Połomiu w Istebnej - gospodarstwo umiejscowione w Istebnej, sercu trójwsi beskidzkiej, swoją aranżacją i położeniem pozwoli nam skutecznie odciąć się od zgiełku miejskiego i zaszyć się na jakiś czas w sąsiedztwie przyrody, ciszy i atmosfery pozwalającej spokojnie porozmawiać z własnymi myślami. Jeśli zaś potrzebujemy aktywnego wypoczynku to pobliskie szlaki górskie pozwolą nam na piesze wędrówki lub wypady rowerowe.

http://bielesz.pl/  Istebna 1491, 43-470 Istebna


10) Ośrodek wypoczynkowy Retro Aspen w Ustroniu - nie zapominając o turystach lubiących bliski kontakt z naturą oraz ceniących sobie warunki campingowe bardziej niż noclegi w murowanych budynkach, muszę wspomnieć o tym obiekcie. Usytuowany w pobliżu wytwórni wód mineralnych "Ustronianka" kompleks domków wypoczynkowych pozwoli nam zakwaterować się wśród zielonej przestrzeni i cieszyć się tym wszystkim, za co cenimy sobie takie właśnie miejsca. Blisko będziemy mieli stąd zarówno do centrum miasta jak i na szlaki górskie, a zadbane i dobrze utrzymane domki pozwolą nam przenieść się myślami w czasy sprzed kilku dekad, kiedy takie właśnie obiekty były jednymi z popularniejszych miejsc wypoczynku polskich turystów.

https://retro-aspen.business.site/   ul. Jelenica 68, 43-450 Ustroń


poniedziałek, 9 września 2019

COLORATTA W WIŚLE RZĄDZI

Lubię jeździć do Wisły, ale 15 czy 20 lat temu jeździłem tam znacznie częściej w celach imprezowych niż dzisiaj. Piękne to były czasy, karaoke w Alcatraz, imprezy w Centralce, ta długa prosta zjeżdżalnia na basenie i pizza zawsze w Coloracie. Niestety moi koledzy i koleżanki powyjeżdżali za granicę albo pożenili się, narobili sobie dziecek, wzięli kredyty, poszli do pracy i prowadzą teraz smutne i nudne życie nie mając już czasu na takie rozrywki.

Na szczęście ja jestem ciągle w grze, poszedłem na studia dzienne i znalazłem sobie nowych kompanów do zabawy. Musiało więc w końcu dojść i do tego, że wylądujemy w Wiśle ze znajomymi z uczelni i tak się też stało. Przyjechaliśmy tu w piątek dowiedzieć się w bibliotece kilku ważnych rzeczy przed wyjazdem do Ostojceva w Serbii i siedzimy sobie do wtorku wgłębiając się w kolejne tytuły.
Logiczne jest, że wieczory w ten dożynkowy weekend kończyły się srogim melanżem, ale jutro wcześnie rano wyjazd więc dzisiaj trzeba grzecznie, a do tego pogoda nie zachęca do opuszczania pensjonatu. Co jednak zrobić kiedy człowiek wieczorem zgłodnieje? Napisałem na swoim prywatnym fb zapytanie gdzie w Wiśle zamówić pizzę i nagle ktoś z Irlandii mi odpisał "Coloratta", a wtórować zaczęli kolejni znajomi od lokalnych muzyków ludowych przez miejscowych potentatów w branży transportu autobusowego aż po panią rzecznik cieszyńskiego ratusza. O ja głupi, aż wstyd, że mogłem o tym miejscu zapomnieć!!!!!

Wszedłem szybko na ich stronę i uznałem, że chcę średnią piątkę bez pomidora (5. Zbójnicka - sos pomidorowy, ser, kiełbasa, cebula, oscypek, pomidor), zadzwoniłem z wypiekami na twarzy i o dziwo nie potrafiłem się dodzwonić mimo kilkunastu prób. Uznałem, że pewnie dzwoni tak dużo osób, że ciągle jest zajęte więc trzeba spróbować za jakiś czas. Rzeczywiście pół godziny później dodzwoniłem się, ale pan poinformował mnie, że wcale nie było zajęte tylko przez pół dnia nie mieli sieci (też ostatnio narzekam na operatorów gsm) i w związku z tym posłał kierowcę do domu, więc jak mam ochotę na pizzę to muszę sobie przyjść do nich.

Powiedziałem, że nie mam auta i deszcz pada, miałem już zacząć udawać, że płaczę, ale pan się nade mną zlitował bez konieczności robienia scen, cyrków i lamentów o chorej córce, oznajmiając mi, że do 40 minut mi tą pizzę jakoś dostarczy. Przyjechał już po 15 minutach, zapach pizzy zahipnotyzował mnie, a smak spowodował uczucie, że znowu są lata 90-te, Cindy Crawford jest najpiękniejszą modelką, a pizza z Coloratty w Wiśle to pokarm bogów.


piątek, 20 kwietnia 2018

GOSPODA OGRODOWA

   

   Pamiętam jak byłem w tym budynku po raz pierwszy, miałem wtedy może 10 lat, w Polsce upadała komuna, a mój tata przez krótki czas prowadził wtedy firmę budowlaną i właśnie remontowali ten budynek. Razem z dziećmi od jego wspólnika przychodziliśmy tu codziennie wieczorem jak wiedzieliśmy, że będą kończyli szychtę bo wtedy mogliśmy wracać razem z nimi do domu jadąc przez miasto na pace Żuka, krzycząc i wymachując w powietrzu łopatami czy innymi narzędziami budowlanymi. . Mógłbym napisać, że czuliśmy się wtedy jak w chłopaki "Młodych Wilkach" po balu maturalnym, ale to było jeszcze na kilka lat przed powstaniem tego filmu więc trzymajmy się prawdy czasu i prawdy ekranu. 


   Kilka lat później powstała też w tym miejscu knajpa o pięknej nazwie "Ogrodowa", jeśli dobrze pamiętam to było to w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, ja chodziłem wtedy do liceum, kochałem się w Anicie z zespołu 2 Unlimited, w Ogrodowej były stoły bilardowe, można było palić (bo wszędzie można było wtedy palić), sprzedawali browary nieletnim (bo wszędzie wtedy sprzedawali nieletnim), nie bywał tu nikt znajomy moich rodzicówi było mega dużo miejsca więc było to idealne miejsce na wagary albo na popołudniowe dyskretne zaszycie się ze swoją ekipą po tym jak powiedziało się rodzicom, że idzie się na korepetycje. 


   Lata mijały, szkołę udało się skończyć jakoś na pół gwizdka (o rok później niż reszta klasy), zespół 2 Unlimited się rozpadł, Anita wyszła za mąż, urodziła syna i strasznie przytyła, oferta gastronomiczno rozrywkowa Cieszyna rosła z roku na rok, a Ogrodowa żyła sobie swoim życiem zaliczając kolejne wzloty i upadki. Z czasem poszerzyła swoją działalność o kręgielnię, na którą swego czasu Michał Ligocki zaprosił mnie wraz z grupą najbliższych znajomych żeby oblać swój start w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich (bo Olimpiada to podobno zła nazwa). Bywały okresy, że nie było to ciekawe miejsce do odwiedzin, ale bywało i tak, że niedzielny spacer po okolicy zakończony obiadem w Ogrodowej to była idealna opcja na spędzenie dnia wolnego od pracy. 


   Każdy żył swoim życiem i tak oto zleciały dwie dekady. Anita wychowała syna, wróciła do dawnej wagi, wygrała walkę z rakiem i wraz z Rayem Slijngaardem reaktywowali zespół 2 Unlimited, a nawet wystąpili parę razy w Bielsku. Ogrodowa po wszystkich przejściach też się zmieniła diametralnie, a pod koniec 2016 roku została przejęta przez ekipę z lubianej cieszyńskiej pizzerii La Nostra aby po półrocznym remoncie otworzyć się na nowo z zupełnie nową aranżacją wnętrza, wielkim piecem na pizzę opalanym drewnem, zupełnie nową ofertą i odrobinę zmienioną nazwą na "Gospoda Ogrodowa". 


   W tej nowej tożsamości lokal wytrwał już rok i śmiało można powiedzieć, że się przyjęło. Powróciła część dawnych stałych klientów, pojawiło się sporo nowych, a z miesiąca na miesiąc przybywa także przypadkowych gości, którzy od znajomych usłyszeli dobre opinie o tym lokalu. Obsługa też nie jest obojętna na zaszłyszane wśród gości uwagi przez co oferta co jakiś czas zmienia się tak żeby jeszcze bardziej dogodzić osobom o bardziej wymagającym charakterze. Co bardzo ważne, atmosfera w tym miejscu jest bardzo przyjazna i każdy może znaleźć tutaj swój kąt, jedni przy klasycznym stoliku z krzesłami, inni na beerfestowych ławach przy długim stole, a jak komuś to nie wystarczy to jest jeszcze hipsterski stolik z przerobionych palet euro oraz stolik prasowy z dwoma wygodnymi fotelami pozwalającymi zapomnieć na chwilę o tym, że wraz z upadkiem komuny zniknął też czar PRL-u. 


   Oferta lokalu nie jest tak bogata żeby zapełnić kilkunastostronicowe menu, ale właśnie dzięki temu dania przyrządzane są z większą starannośćią, a zawsze świeże produkty dodają im wyrazistości smaku, którą doceniają wszyscy goście. Do wyboru jest ponad trzydzieści gatunków pizzy, kilka klasycznych dań obiadowych, smażony ser, kilka wersji obfitych sałatek oraz to co od lat było już specjalnością La Nostry czyli słynny kebab z pieca. Są też dla mniej głodnych drobne przekąski piwne, a dla miłośników dobrej wołowiny burgery, które moim zdaniem są najlepsze w Cieszynie (ale mogę się nie znać). Dla dzieci są lody i napoje Tymbark z tymi fajnymi napisami pod nakrętką czy kapslem, dla czechofilów jest lana Kofola, a dla piwoszy pełna gama piw z cieszyńskiego browaru oraz szeroka gama beczkowych piw czeskich i polskich marek. Miłośnicy win i mocniejszych trunków też się nie zawiodą. 


   Co jeszcze chcecie wiedzieć? Otwarte jest codziennie od 14 do 21, a w weekendy dłużej, w ogródku jest tyle miejsca, że każdy się zawsze zmieści, a w środku trochę mniej, ale też nie jest ciasno. Dla najmłodszych jest plac zabaw, dla trochę starszych stół do piłkarzyków i inne elektroniczne urządzenia do zabawy, a dla kibiców telewizor, w którym można oglądać zmagania HC Oceláři Třinec i nie tylko. Zmotoryzowani nie będą tu mieli problemów z parkowaniem, jest też parking dla rowerów, a lokal jest również przyjazny wszystkim czworonogom wybierającym się w plener ze swoimi opiekunami. Obsługa jest miła, a z głośników leci przyjemna muzyka, czasami można nawet trafić na jakiś kawałek 2 Unlimited. 

   Jak chcecie wiedzieć więcej i być na bieżąco to lajkujcie Gospoda Ogrodowa na fejsbuniu, a jak od czytania internetu wolicie wszsystko sprawdzić namacalnie to czas wybrać się do Cieszyna na ul.Towarową 5 i zamówić coś na ząb lub szklaneczkę ulubionego napoju. 

czwartek, 4 stycznia 2018

CIESZYŃSKIE KANAPKI I HERBATKA

 
   Kanapki Cieszyńskie jeść trzeba, to jest fakt niezaprzeczalny. Jeśli ktoś przebywając w Cieszynie nie zje ich przynajmniej raz w tygodniu to ma grzech. Nie jest to jednek takie proste, że wystarczy iść, kupić i zjeść. Fajnie jest jak się coś je tak żeby nie było to tylko dla smaku czy dla idei bo to byłoby wtedy na siłę, lepiej jakby taka kanapka mogła wkomponować się w nasz całodzienny cykl żywieniowy.

   Najprościej mają urzędnicy państwowi i pracownicy budżetówki, oni mogą sobie te kanapki zjeść jako drugie śniadanie wyskakując w godzinach pracy na parę minut do PSS-u i przynosząc je zapakowane do biura, a w międzyczasie koleżanka zza biurka obok zrobi herbatkę. Ja jednak mam inny tryb dnia, z łóżka wstaję o dziesiątej i albo robię sobie obfite śniadanie w domu albo idę coś zjeść w miasto. O drugim śniadaniu nie ma więc mowy bo musiałbym go jeść już w porze obiadowej, tak też kanapki muszę zjeść na to pierwsze i jedyne śniadanie.

   Śledzie nie są moim faworytem, podobnie sałatka jarzynowa, może jestem dziwny, ale ciężko już w tym wieku zmienić nawyki, nie stanowi to jednak problemu bo kupuję sobie kanapki z szynką albo z pastą jajeczną i też jest dobrze. Problem pojawia się jednak taki, że ani w garmażerii na Rynku, ani też na Regera nie można kupić herbatki, a śniadanie bez herbatki to jak Dynastia bez Alexis. 

   Wpadłem jednak dzisiaj na genialny pomysł, który zrewolucjonizował mój rytuał jedzenia kanapek bo odkryłem, że herbatkę można kupić na Regera w cukierni Wuzetka należącej również do PSS-u i nawet nie trzeba wychodzić na zewnątrz tylko można przejść przez sklep i już się jest w części garmażeryjnej gdzie nabywamy swoją ulubioną wersję tradycyjnych kanapek i zasiadamy przy wielkim oknie z widokiem na Park Pokoju i Pałac Larischów.

   Martwi mnie trochę tylko, że nie sprzedają tam naszej lokalnej herbatki Loyd od pani Mokryszowej tylko jakieś zagraniczne wynalazki, ale mam cichą nadzieję, że ktoś z cieszyńskiego PSS-u przeczyta ten tekst i za jakiś czas będzie można już kupić tam herbatkę Loyd dając zarobić firmie MoKaTe zatrudniającej naszych kolegów i koleżanki z okolicy, a nie jakiemuś Unilever z Londynu czy innego Rotterdamu. 

   Tak czy inaczej życzę wszystkim smacznego :)
 


środa, 19 lipca 2017

GŁĘBOKI TALERZ


   Jeszcze nie tak dawno w tym miejscu (ul. Głęboka 29 - Cieszyn) był istniejący od niepamiętnych czasów sklep obuwniczy, nad którym w elewację budynku wmurowany był napis TOMASZ KUŹMA, a kilkanaście metrów niżej działała herbaciarnia, w której wystawionym nad ulicę ogródku letnim uwielbiałem z jednym panem redaktorem przesiadywać na opóźnionych śniadaniach zajadając się jakimiś panini. Herbaciarnię zamknięto i ogródek zlikwidowano więc pan redaktor wyprowadził się do Krakowa, ale jak teraz powstał "Głęboki Talerz" z bardzo podobnym ogródkiem to pan redaktor po pierwszej wizycie zdecydował, że jeszcze w tym roku przeprowadzi się znowu do grodu nad Olzą.


   Na początku lokal nie prezentował się z zewnątrz jakoś specjalnie zachęcająco, czarny szyld z reklamą pepsi nie wkomponowuje się przecież jakkolwiek w estetykę architektury ulicy Głębokiej, ale po pojawieniu się ogródka pięknie otoczonego kwiatami każdy przypadkowy przechodzień powinien zauważyć to miejsce i nie mieć żadnych wątpliwości, że w środku panuje rónie miła atmosfera. 


   No a co w środku? Chyba nie można się do niczego przyczepić, wnętrze urządzone jest tak aby w sprytny sposób łączyć elementy tradycyjnego wystroju z nowymi i aktualnie modnymi rozwiązaniami, dzięki temu powinno udać się trafić w gusta zarówno miłośników nowoczesnego wielkomiejskiego stylu korzystania z gastronomii jak i nie zburzyć przyzwyczajeń tych osób, których oczekiwania nie wykraczają ponad to do czego już od lat przywykli w lokalnych restauracjach.


   Samym wystrojem się jednak nie najemy, warto więc wybrać coś z karty. Przyznam szczerze, że wiele razy tam nie byłem, a jak już się pojawiam to zamiast eksperymentować wybieram to co już jadłem i mi zasmakowało. Z ręką na sercu mogę więc polecić dorsza w super fajnej panierce z frytkami i sałatką, a jak ktoś wolałby coś mięsnego to bez wahania można zamawiać mix grillowanych mięs w sosie borowikowym z ziemniaczkami opiekanymi z rozmarynem. Kto zaś wolałby coś z makaronów ten nie powinien narzekać na Tagliatelle z kurkami i kurczakiem.


   Wszystkie dania są w cenach od 15 do 30 złotych więc całkiem standardowo jak na naszą okolicę, jak ktoś chciałby jednak coś jeszcze odrobinę tańszego to powinien sprawdzić jakie danie dnia jest akurat podawane i może właśnie to będzie tym na co się ma ochotę. Jako plus lokalu dodam fakt, że serwowaną wodą mineralną jest Ustronianka co w naszym Księstwie powinno być standardem w każdym lokalu (a niestety nie jest), a dla osób chętnych na coś mocniejszego powinno być dobrą wiadomością to, że zaróno białe jak i czerwone wino można nabyć lane w karafkach po bardzo przystępnej cenie. 


   Lokal otwarty jest w godzinach 12-20, a w piątki i soboty do 22, nie znalazłem niestety jego strony internetowej, a na facebookowym profilu nie dopatrzyłem się zakładki z pełnym menu, ale to chyba nie jest wielki problem, a na miejscu wszystkiego dowiemy się z kart leżących na każdym stoliku.

   Tradycyjnym zwyczajem na końcudam też ocenę liczbową:

wnętrze: 9/10
obsługa: 8/10 (dziewczyny trochę zakręcone, ale ogarniają coraz lepiej i niebawem pewnie będzie już perfekcyjnie)
jedzenie: 10/10
stosunek ceny do jedzenia: 10/10

Całkowita ocena: 9,25/10

Strach się bać co będzie jak pan redaktor wróci do Cieszyna, pewnie będziemy tam trwonić dużą część naszego czasu i pieniędzy.

czwartek, 23 lutego 2017

NAJLEPSZE CIESZYŃSKI KREPLIKI



Tłusty czwartek to tradycja stara jak świat, podobno nawet w czasach prechistorycznych gospodynie domowe co roku z tej okazji przygotowywały pączki nadziewane smalcem z dinozaura upolowanego dzień wcześniej przez dzieci w trakcie specjalnej zabawy.

Każda tradycja jednak może prędzej czy później pójść w niepamięć jeśli nie będzie się jej pielęgnować, dlatego nawet dzisiaj w epoce fitness nie powinniśmy się wstydzić w ten jeden dzień w roku zjeść ot tak kilkadziesiąt pączków i kilo chrustu.

Świetny sposób na promowanie tłustoczwartkowych tradycji zobaczyłem wczoraj u jednednego ze swoich znajomych, który chwalił się na facebooku, że będzie jurorem w konkursie na najlepsze pączki w Warszawie. Skopiowałem więc to zdjęcie i przesłałem do jednego z pracowników Domu Narodowego wraz z prowokacyjnym zapytaniem "Warszawa potrafi, a mu nie?". Na odpowiedź nie było trzeba długo czekać i około godziny dwunastej knuliśmy już jak w ciągu jednej doby przygotować podobny konkurs. Trzeba było znaleźć uczestników, jurorów i przygotować salę.


Jeden dzień to bardzo mało, z częścią osób mimo dobrych chęci nie udało się skontaktować, o kimś pewnie też zapomnieliśmy, jeszcze inni musieli odmówić z powodu braku czasu, a byli też tacy, którzy nie poczuli idei tego wydarzenia i zdecydowali się nie brać w nim udziału. Gdyby tego czasu było więcej to przypuszczam, że byłoby zarówno więcej uczestników jak i osób wytypowanych do oceniania, ale niech pozostanie to podpowiedzią na ewentualną kolejną edycję w przyszłym roku.

Tak czy inaczej udało się nawiązać współpracę z ośmioma spośród cieszyńskich lokali gastronomicznych oraz uformować sześcioosobową komisję oceniającą uczestników. Około południa na sali widowiskowej Cieszyńskiego Ośrodka Kultury zaczęli się pojawiać dostawcy pączków zwanych u nas również kreplikami, a kiedy godzinę później przyszli jurorzy i zaproszone media to wszystkie przyniesione produkty czekały już na stole przykrytym białym obrusem i udekorowanym flagami Księstwa Cieszyńskiego.

Zacna komisja rozpoczęła degustację w składzie:

- Teresa Wałga z Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej

- Bożena Pieszka z Zespołu Szkół Ekonomiczno - Gastronomicznych im Macierzy Ziemi Cieszyńskiej 
 
- Milana  Popkowa pochodząca z Ułan-Ude na dalekim wschodzie studentka cieszyńskiego UŚ

- Chwytak, znany youtubera, celebryta, słynny z żartobliwych przeróbek światowych hitów

- Fryderyk Dral, publicysta regionalny, pasjonat języka regionalnego na Śląsku Cieszyńskim

- no i ja jako ostatni, ale nie ostateczny jak mawiają Jankesi, Aleksander Górny, Sir Francis Drake, sczwany lis, Beskit Cieszyński 43400, na resztę przydomków szkoda miejsca

Wybór nie był łatwy bo wszyscy uczestnicy stanęli na wysokości zadania i każdy chciał przecież wypaść dobrze, podzieliliśmy więc ocenę na trzy kategorie, wygląd, smak i kompozycja nadzienia, a na koniec dodaliśmy wszystkie oceny dla każdego uczestnika i obliczyliśmy średnią. O gustach się nie rozmawia więc pewnie przy innym składzie jury werdykt mógłby wyglądać inaczej, ale starając się być obiektywnymi tym razem wyłoniliśmy takich laureatów:

MIEJSCE PIERWSZE - NAJLEPSZE KREPLIKI JAKIE BYŁY DOSTĘPNE W CIESZYNIE W TŁUSTY CZWARTEK 2017 ROKU - RESTAURACJA POD MERKURYM (Rynek 9) - przygotowane przez firmę Ciachomania z Bielska-Białej pączki nadziewane różą, z lukrem i skórkami pomarańczy


MIEJSCE DRUGIE - PIEKARNIA HOJDYSZ (Nowe Miasto 25) - wykonane u siebie krepliki nadziewane bitą śmietaną z polewą czekoladową i posypką kokosową


MIEJSCE TRZECIE - KORNEL I PRZYJACIELE (Sejmowa 1) - przygotowane przez firmę Bethlehem z Ustronia krepliki z adwocatem i kokosem


Na wyróżnienie też zasługują wykonane w nietypowy sposób bo wypiekane w piecu pączki jakie przygotowała PIZZERIA LA NOSTRA (Głęboka 20) z mielonego orkiszu i mąki pszennej nadziewane domowym dżemem śliwkowo-gruszkowym z dodatkiem róży i domowej pigwówki, które chyba tylko przez mało ciekawy wygląd nie załapały się na podium


Ciekawym pomysłem zaskoczyła też wszystkich restauracja i cukiernia POD KRÓLEM POLSKIM (Wyższa Brama 10) podając do konkursu swój własny wyrób jakim były dzisiaj pączki nadziewane makiem co okazało się bardzo ciekawą kompozycją smakową mimo iż bardzo mało popularną.


Co ciekawe, kiedy po konkursie jurorzy oraz zaproszone osoby częstowały się tym co zostało na stole to najwięcej entuzjazmu i takiego jakiegoś ciepłego uczucia zyskiwały sobie jednak krepliki jakie w naszym terenie są najpopularniejsze, a ich smak przywołuje najwięcej wspomniej czyli tradycyjne pączki z różą jakie w wersji z cukrem pudrem przygotował cieszyński PSS, a w wersji lukrowanej Cafe Arkady (Rynek 4) zaprezentowało wyrób ustrońskich Delicji, a Bar Mleczny Zapiecek (Sejmowa 4) dostarczył wyrób cieszyńskiej piekarni Bagietki (Górny Rynek 5).



Nie było więc przegranych, 56 kreplików zniknęło ze stołu w tępie błyskawicznym co tylko motywuje do tego żeby za rok podjąć się kolejnej edycji konkursu kiedy już będziemy bogatsi o dzisiejsze doświadczenie i będziemy mogli przygotować się do tego z odpowiednim wyprzedzeniem aby zrobić to w pełni profesjonalnie.

Na koniec wszystkim Cieszyniakom, mieszkańcom Księstwa Cieszyńskiego, odwiedzającym nas turystom oraz tym, którzy jeszcze nas nie odwiedzili życzymy smacznych kreplików z okazji tłustego czwartku.


wtorek, 29 listopada 2016

GDZIE W CIESZYNIE SIĘ ZABAWIĆ ???



Gdzie w Cieszynie wyjść wieczorem się zabawić??? Nigdzie, bo nic się nie dzieje - tak często mówią różne osoby, z którymi rozmawiam przy okazji spotkań towarzyskich. Wszyscy wspominają tylko stare czasy, opowiadają historie dziwnej treści o Targowej, Zielonej, Epicentrum, Gregory Clubie, Graffiti, Lagunie, Astorii, Aleksandrii, PZKO i dyskotekach w Domu Narodowym, które miały być do 23, ale ktoś rozbił szybę na rynku w którymś sklepie i potem już były tylko do 22. To były czasy, a teraz to nic już nie ma.

   Może i po części mają rację ci, którzy tak mówią, ale to chyba jest naturalne, że kiedy dużo osób wyjechało za lepszym życiem do wielkich miast od Krakowa przez Londyn po Nowy Jork, a coraz nowocześniejsza elektronika daje nam duże możliwości rozrywki we własnym domu gdzie przy PS4 i pizzy z La Nostry możemy weselej spędzić wieczór niż na niejednej dyskotece, to tłumów w nocnych lokalach naszego miasteczka spodziewać się nie możemy.

   Nie ma jednak co rozpaczać bo aż tak źle jak się mówi to wcale nie jest i jak komuś bardzo zależy to znajdzie miejsce gdzie po odpowiedniej dawce mocy poczuje się niczym John Travolta w "Gorączce Sobotniej Nocy" albo nawet "Pulp Fiction". Podstawa to nie zgredzić w domu tylko ustalić priorytety, wytyczyć sobie cel, ubrać coś modnego i obrać azymut tak jak Wiesław Gołas z kabaretu Dudek kiedy to dumnie szedł w Polskę. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości co do oferty nocnej grodu nad Olzą to pozwoliłem zadać sobie trud i przygotowałem takie skromne subiektywne zestawienie lokali przyjaznych rycerzom nocy.

   Fakt, że to już nie te czasy kiedy każda środa, piątek i sobota kusiła tętniącymi życiem gniazdami skorpionów, ale dzisiaj przy sobocie, czasami przy piątku, a przy długich weekendach także w inne dni jest gdzie wyjść pogadać, potańczyć, napić się, podglądnąć kto przesadził, kto z kim wyszedł, kto komu uciekł i pozwolić żeby w bezrefleksyjny sposób kilka stów jak zwykle pożegnało potfel. Przechodząc jednak do sedna sprawy... LETS'S PLAY!!!!!


1) Ex Presso - Lokal znany i lubiany już wiele lat, tańce zdarzają się tu bardzo sporadycznie, zazwyczaj w sezonie letnim i najczęściej przy okazji jakiegoś ważniejszego wydarzenia, ale jak już coś się dzieje to gra dobry DJ, na zewnątrz stoi dobry grill, a towarzystwo prezentuje się modnie i wielkomiejsko bez zbędnego brokatu i wiejskiego kiczu, jedynie czasami pojawi się jakiś słodki hipsterek z fryzurką na bok. Przez resztę roku warto tu jednak też zaglądać bo przy okazji meczy piłki nożnej i innych dużych imprez sportowych w TV lokal wypełnia się miłośnikami sportu, a w weekendy zazwyczaj gromadzą się tu osoby szykujące się do dalszej eskapady po cieszyńskich lokalach. Zaletą jest także piwo, Černá Hora prosto z Karkonoszy oraz pełna oferta piw produkowanych przez cieszyński browar i zyskujących sobie w szybkim tempie coraz większą popularność. Za barem stoi Robcio zwany też Bobikiem, na pół etatu woj wczesnego średniowiecza, a na drugie pół, dumny reprezentant starej szkoły kelnerów cieszyńskich, ostatniego jej pokolenia.

2) Starówka - Pamiętam czasy jak działo się tu dużo, DJ-e grający niszowe gatunki muzyczne, wyszukane towarzystwo z dużych miast, Misiek Koterski, Bartek Obuchowicz, pijane prezenterki TVN-u, na zapleczu szybkie sesje dodające energii, a w kiblu dłuższe sesje poprawiające humor, ale "Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr" więc dzisiaj Starówka to już zupełnie inne miejsce. Część lokalu znajdująca się w poziomie piwnicznym została oddzielona i funkcjonuje teraz pod nową nazwą "Witches" jako lokal oferujący samotnym wędrowcom towarzystwo uśmiechniętych pań w cenie przeliczanej na czas wspólnego zamknięcia się w pokoju. Pozostała część lokalu czyli to co na parterze łącznie z ogródkiem pozostało w rękach bliźniaków prowadzących to miejsce od początku i mimo iż tańców już tu nie zaznamy to na tzw. before zawsze można wskoczyć i uraczyć się czymś z oferty napojów wyskokowych.

3) La Cascada - W pobliżu dworca w Czeskim Cieszynie jest hotel Central, w którym na parterze mieści się restauracja "La Cascada" z całkiem niezłym jedzeniem i fajnym ogródkiem czynnym w lecie. Jest też w tej restauracji sala, która przez tydzień jest zazwyczaj oddzielona zamkniętą kratą, a w weekendy odbywają się tu dyskoteki. Lokal nigdy szału nie robił, a jak ktoś z obsługi był miły i przyjazny dla klienta to zazwyczaj było to na drodze przypadku i tak też pozostało do dzisiaj. Oczywiście jest stałe grono bywających tu osób, ale to chyba nie o to w tym biznesie chodzi. Tak czy inaczej zaglądnąć nie zaszkodzi, może akurat trafi się na udaną imprezę i zanotuje się ten wieczór w swoim pamiętniku na czerwono.

4) Blady Świt / Bledý úsvit - Działający w Czeskim Cieszynie pomiędzy Mostem Wolności, a dworcem kolejowym lokal to dowód na to, że chcieć to móc. Istniejący zaledwie rok lokal pięknie zdążył się już wpisać w zarówno pubową jak i imprezową mapę Cieszyna, a jednocześnie stał się jednym z niewielu takich miejsc gdzie życie towarzyskie toczy się tak jakby wszyscy zapomnieli, że przez środek naszego miasta przechodzi jakaś granica i że połowa ludzi mówi po polsku, a połowa po czesku. Tutaj wszyscy się dobrze dogadują i nie czuje się żadnej bariery językowej, a w weekendy różnorodna muzyka pozwala się bawić tak jakby każdego razu było się w innym miejscu. Dbanie o taką atmosferę i taki dobór repertuaru to duże wyzwanie dla osób prowadzących to miejsce, któremu to wyzwaniu dzielnie stawiają oni czoła czego w zarówno najbliższej jak i dalszej przyszłości nadal im życzę.

5) Cihlovy Bistro - Niewielki lokal naprzeciwko teatru, po lewej stronie od budynku Książnicy Cieszyńskiej, który na co dzień oferuje dobre piwka i winka oraz przepyszne burgery, frytki własnej roboty i inne przekąski dające rozkosz podniebieniu, a średnio raz w miesiącu przydarza się tu także coś nocnego z nienaganną muzyką serwowaną przez kogoś kto wie co się robi z gramofonami i mikserem. Nie usłyszy się tu hitów z radia eska, które znaliby wszyscy, ale urządzone w gustownym vintage stylu niewielkie pomieszczenia potrzebują zaledwie trzydziestukilku osób żeby lokal wypełnił się atmosferą dobrej imprezy.

6) Pub Metro - Prawie przy samym rynku, zaraz obok poczty wchodzimy w głąb korytarza kryjącego się za bramą pierwszej kamienicy i pokonując w dół dwadzieściakilka schodów trafiamy do najpopularniejszego na dzień dzisiejszy miejsca weekendowej rozrywki nocnej w Cieszynie. Przez ostatnie 16 lat lokal przechodził wiele swoich wzlotów i upadków, ale ostatnimi czasy jest stabilnie i jeśli nie ma się wygórowanych wielkomiejskich oczekiwań to można się całkiem nieźle zabawić, a i ceny oferowanych trunków w przyjemny sposób przypominają, że to nie Kraków, Praga czy Wiedeń.

7) Kamienica Konczakowskich - Trochę żal mi to pisać, ale to jest lokal, który nie potrafi wykorzystać swojego potencjału. Przepiękne wnętrza budynku z bogatą historią odnowione niedawno dużym nakładem środków mogłyby tworzyć miejsce, które byłoby towarem eksportowym Cieszyna, niestety zarówno część restauracyjna jak i  weekendowe dyskoteki można pochwalić najwyżej określeniem poprawne. Pozornie wszystko jest jak należy, do niczego przyczepić się nie da, a ludzie zapełniają lokal w niemal stu procentach, ale od takiego miejsca wymaga się więcej niż od innych, a tutaj mimo najlepszych chęci ciężko dopatrzyć się tego "czegoś" co działałoby tak żeby takim miejscem w swoim mieście można byłoby się pochwalić. Warto jednak wierzyć, że w przyszłości ten stan się zmieni i lokal postawi na lepsze formy promocji, ciekawsze menu i bardziej zróżnicowany repertuar.

8) Panopticum - Chyba najstarsze miejsce ze wszystkich tu opisywanych, oddalone nieco od centrum miasta bo usytuowane na terenie kampusu uniwersyteckiego, ale w Cieszyńskich realiach "oddalone" znaczy tyle co 15 minut piechotą albo kurs taksówką za 10zł. Można byłoby się dużo rozpisywać o metamorfozach jakie ten klub studencki przechodził w różnych latach, ale cokolwiek by nie mówić to teraz jest chyba najlepiej zarządzany od kiedy sięgam pamięcią. Po paru latach niełaski pojawił się nowy właściciel, który drobnymi zabiegami nadał wnętrzu schludny i świeży wygląd, a do oferty baru wprowadził po raz pierwszy w historii tego miejsca również mocne alkohole. Warstwa muzyczna może nie będzie robić fajerwerków, ale jest umiejętnie dostosowywana do oczekiwań zarówno studentów jak i zaglądających tutaj mieszkańców Cieszyna i odwiedzających nasze miasto gości.

9) Retro Club - Modny i w wyszukanym stylu urządzony klub otwarto 15 lat temu w miejscu zwanym w Cieszynie potocznie "Loża Masońska" ze względu na zawiłości jej historii, Przez ponad dekadę serwowana tu rozrywka trafiała do wielu osób szukających połączenia zwyczajnej dyskoteki z miejscem eleganckim gdzie w wyprasowanej koszuli człowiek będzie się lepiej czuł niż w bluzie z kapturem, a trzydziestolatek czy czterdziestolatek pomiędzy najnowszymi hitami potańczy także do przebojów znanych ze swych studenckich czy licealnych czasów. Później lokal popadł w chwilowe tarapaty i zmieniający się co kilka miesięcy właściciele szukali sposobu na tchnięcie w to miejsce życia. W końcu jednak chyba klub wpadł w dobre ręce i od niedawna działa w takiej formie w jakiej podobał się swoim bywalcom najbardziej.

PODSUMOWANIE - Cieszyn nie jest wielkim miastem i nie znajdzie się tu miejsca gdzie na bieżąco będą hulać bookingi DJ-ów modnych w Europie czy przynajmniej w Polsce. Idąc tu na imprezę trzeba się liczyć z tym, że Bailando, Justin Bieber, a w najlepszym razie Rihanna, ale jak się będzie miało odrobinę szczęścia to można czasami trafić na rzeczywiście sztos imprezkę. Ciężko tu też o dobre Mojito czy Old Fashioned, a Moët to leży jedynie w sferze marzeń, ale poczciwy Jack z colą przecież też smakować potrafi, a cieszyńskie piwa swoimi walorami przewyższają cały ten szajs proponowany wszędzie przez największe browary. Ceny zaś są o niebo bardziej przystępne niż w dużych miastach, a towarzystwo ludzi znających się zazwyczaj w większości nawzajem potrafi w zwinny sposób zamienić zwykłą imprezę w klubie w niekończący się maraton łączący nocną wyżerkę na statoil z kilkukrotnym przekraczaniem granicy czy zupełnie leniwym konsumowaniem wszystkiego co się posiada nad samym brzegiem Olzy bądź w salonie zaprzyjaźnionego hostelu 3 Bros. Zapytacie się pewnie które miejsce jest najlepsze? Odpowiem wam, najlepsza jest Lejdis Taxi bo kiedy się przesadzi to właśnie jest najlepsze koło ratunkowe żeby ewakuować się w bezpieczne miejsce.


Dobranoc, idę spać.