poniedziałek, 3 marca 2014

HOTEL QUBUS W BIELSKU


W jednym z budynków centrum handlowego Sfera w Bielsku mieści się hotel sieci Qubus, można podjechać pod same drzwi na podjazd zaraz obok ronda pomniędzy dwoma skrzydłami Sfery, można też wjechać na najwyższe piętro parkingu centrum handlowego gdzie jest wydzielona część dla gości hotelu. Na czwartym piętrze hotelu jest restauracja i tam właśnie należy się wybrać i poprosić o menu żeby sobie zabrać do pokoju. W przeciwnym wypadku w swoim pokoju znajdziemy jedynie kartę przekąsek nocnych i okrojoną ofertę restauracji. Jeśli zaś mamy kartę przyniesioną z sali to możemy wszystko sobie zamawiać przez room service.


My właśnie tak sprytnie zrobiliśmy i zamówiliśmy sobie do pokoju obszerniejszą kolację.

Carpaccio di Manzo (plasterki wołowiny, ocet winny, oliwa z oliwek, ser dojrzewający, rukola) 32zł
Zupa Benedyktyńska (zupa ziemniaczana z borowikami i jajkiem mollet) 16zł
Gnocchi ze smażonym kurczakiem, borowikami, sosem Teryiaki i prażonym czarnym sezamem w sosie śmietanowym 30zł
Tagliatelle z krewetkami duszonymi w czosnku, pietruszką i pomidorami cherry 38zł
Poprosiliśmy też o dużo pieczywa i rzeczywiście przyniesiono dużo, kilka rodzajów, masełko do smarowania, niach niach niach (nie wiem za ile bo płacone było wszystko kartą i umknęła mi cena pieczywa)


Nie czekaliśmy długo, festiwal bramek Lecha Poznań na Canal+ umilał nam oczekiwanie, a jak przyjechał miły pan z wózeczkiem z naszym zamówieniem torzuciliśmy się na to bo dochodzące spod uchylanych metalowych kloszy na paterach (nie wiem czy to ma jakąś nazwę) nie pozwalały siedzieć spokojnie.


Zupa była tak dobra, że zaryzykowałbym nawet dodać ją do najlepszych zup jakie jadłem kiedykolwiek, carpaccio na przystawkę nie było złe chociaż było stanowczo za mało sera (a może nie za mało, a to ja się niepotrzebnie czepiam), gnocchi było cud-miód-malina, na szczęście żeśmy się nie pozabijali o nie, a makaron hmm... Jak zastanawialiśmy się nad złożeniem zamówienia to mówiłem wyraźnie, że krewetki są dobre tam skąd widać morze, w którym zostały złowione, ale dziewczyny się uparły i pół porcji zostało na talerzu. (a nie mówiłem?)


Tak czy inaczej porcje były na tyle spore, że w pięć osób najedliśmy się czterema daniami (zupę zjadłem sam) i nikt nie narzekał, że ma ochotę na więcej. Ceny jak na czterogwiazdkowy hotel też nie były jakieś kosmiczne więc nie ma czego żałować i z czystym sercem mogę polecić każdemu kto miałby tu kiedykolwiek dylemat czy korzystać z hotelowej restauracji czy przejść się obok do Sfery poszukać czegoś innego.


Inną sprawą są śniadania w dość obfitym bufecie szwedzkim, ale w odrobinę zaporowej cenie 70zł za osobę, tego jednak sobie odmówiliśmy i poszliśmy znaleźć coś na mieście, a jak się to skończyło napiszę w następnym odcinku.

więcej informacji na stronie http://www.qubushotel.com/pl/hotele/bielsko-biala/3/#contact

no i jeszcze to co najlepsze czyli ocena liczbowa:
wnętrze: 9/10 (bez bizantyjskiego przepychu, ale poprawne)
obsługa: 10/10 (jakby się dało to dałbym 11)
jedzenie: 9/10 (tego sera więcej trochę do carpaccio)
stosunek jedzenia do ceny 10/10 (byłem pewien, że będzie drożej, a tu miłe zaskoczenie)

Całkowita ocena: 9.5/10

Jak mawiał swego czasu mój człowiek Sim: Polecam!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz