środa, 11 grudnia 2013
BAR KURCZAK
Przyjechała do Cieszyna ze Szwecji jedna z fanek tej strony i zapytała mnie czy mogłaby też iść ze mną gdzieś coś zjeść co ja później zrecenzuję, oczywiście zgodziłem się i zaproponowałem żeby wybrała miejsce. Odpowiedź padła natychmiast, Bar Kurczak.
Mieszkam jakieś 200m od tego miejsca i codziennie przechodzę obok drzwi tego zacnego lokalu, ale mimo trzydziestu ponad lat życia tutaj, nigdy nie miałem okazji się tam stołować. Zawsze musi być kiedyś ten pierwszy raz.
Jest to miejsce owiane złą sławą, świetnie pamiętam czasy kiedy bar był oblegany przez pijanych murarzy w odzieży roboczej, przez szybę było widać w środku tylko kłęby dymu, a na zewnątrz gromadzili się ci, którzy już w środku się nie mieścili.
Czasy się zmieniły, a Kurczak pozostał, teraz ma palarnię oddzieloną szklaną ścianą, a o wolny stolik nie jest trudno. Ciągle jednak atmosfera jest taka jak najlepiej już ją ktoś opisał tutaj:http://www.zenderowski.republika.pl/kurczak.htm
Przyszliśmy na miejsce w porze obiadowej, chyba około 14 godziny. W lokalu poza nami było może 5 osób pijących piwo i kolejne 3 osoby w palarni. Ja zamówiłem zupę gulaszową za 6,5zł, a koleżanka mintaja z frytkami chyba za 11zł (tak, nawet takie rzeczy tu mają).
Wszystko było całkiem dobre i nie miałbym się do czego przyczepić, ale tym razem oceny liczbowej na końcu nie zamieszczę ze względu na specyfikę miejsca, które można albo traktować jak drugi dom, albo tak jak zaglądać tu raz na przysłowiowy ruski rok, albo traktować jak zło najgorsze i zaklinać się, że nogi się tam nie postawi. Ja polecam jednak kiedyś zaglądnąć.
P.S. Przypomniała mi się piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=UyC7-vTO0mk
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz